sobota, 13 września 2008

Najgorsza z życiowych ról: mieć na ustach uśmiech, a w sercu ból...

środa, 10 września 2008

3 latka

Przyjaciel jest szczęśliwy, bo dziś 3 lata mijają z jego wymarzona żoną;]
tylko się radować

odzyskana przyjaźń

to było coś niesamowitego, 4-godzinna msza z udzrowieniem prowadzona przez ojca Jamesa;
wiele by opowiadać co się przeżyło, co się czuło w czasie modlitw, niewiarygodna rzecz

2 najważniejsze rzeczy:
- odzyskana przyjaźń, to jest mocne oddanie się przyjaźni, jeśli zabiera się kogoś na takie wydarzenie, aby pozwolić przeżyć coś takiego
- uzdrowienie duchowe - nie od razu, nie tak zaraz, trzeba trochę czasu, ale z wiarą Bóg mnie uzdrowi, na razie kazał mi się zastanowić nad przebaczeniem

niedziela, 7 września 2008

garczynowo - pielgrzymkowo

ższej przerwie wielki, beznadziejny powrót do domu
znowu ochrzan, udowadnianie czego nie zrobiłam i jakie to jest denne i w ogóle nie wiem po co tu wracam
a wyjazdy takie świetne, jak się dobrze czuje, kiedy jestem poza domem, jakie to przyjemne, ale z drugiej strony dołujące, że nie potrafię przebywać we własnym domu
ż męcząco; dzieciaki świetne, nuczyciele bardzo symptayczni i przyjaźni, jezuici to samo, ekipa wychowawców i ściankowiczów też super, no i dyskoteka - impreza,impreza:) i tanieć księdza - Tunak,Tunak;]
ponoć dojrzałam też na ten sposób i wiekowo i doświadczeniem - bardzo możliwe:)fajnie że mogę to teraz wykorzystać

pielgrzymka - dobre rozmowy, ludzie mnie doceniają, mówią że się zmieniłam i już to widać, widać pracę nad sobą; właściwie nigdzie nie mogłams ię donaleźć przy żadnej grupie, wędrowałam między wszystkimi, ale różne rozmowy dużo pokazały, no i modlitwa;]

wtorek, 2 września 2008

sympatycznie:)

dziś odbyałm bardzo przemiła rozmowę z zupełnie obcym (no prawie) chłopakiem i było mi dobrze, świetnie mi się rozmawiało, nie bałam się, na prawdę miło - kolejny mały sukces;]

:)

jaka radość;]
wczorajszy dzień przyniósł 2 świetne rzeczy, pierwszy raz tak bardzo dobrze rozmawiało mi sie z moją przyboczną - szok;]Jej podejście do stopnia i do wszystkiego, zupelnie innaczej, a to rzez 2 rzeczy, na pewno sama się zmieniła, wyluzowała trochę, no i też patrzę na nią w zupełnie inny sposób - nareszcie, powinnam to wczesniej zrobić
druga rzecz - spotkanie ze znajomymi z liceum, pierwszy raz nie czułam się poza tą grupą, tylko byłam tam z nimi, byłam wśród nich jako jedna z nich, jakie to było przyjemne;] spotkanie było super

niedziela, 31 sierpnia 2008

znać swoją wartość..............
nie znam jej

czwartek, 28 sierpnia 2008

z twardej tamy solidny most

dzięki przyjacielom poruszyłam moją twardą i mocną tamę,którą się obudowałam,a teraz przecieka,cieknie z niej cały dzień;]
ale nie zamierzam jej naprawiać, niech się zburzy do końca,a wtedy mogę zacząc budować most przez siebie, jednak te kłody z tamy które są warte uratowania zatrzymam i z nich zbuduję most

złość

ile we mnie tego uczucia,rozrywa mnie na części; niedoceniana, jak coś robię to robię to źle, ale przeważnie nie jest to zauważane, wypominanie jaka jestem beznadziejna,jak nie pomagam,nie mozna na mnie polegać, nic nie robię, no ogólnie jestem do dupy...czy taka jestem na prawdę? hmmm, no nie wiem; ich nigdy nie zadowole, nigdy nie będę dość dobra, teraz nawazniejsze żebym przestała myśleć, tak jak wmawiali mi przez całe zycie, czy jestem coś warta?docenić się?
dobrze ze wyjezdzam jutro, to trochę odsapnę od 'domu'

przyjaciel

skarb... ale ja ten skarb mam, tylko żebym jak najszybciej uwierzyła, ze jest rzeczywiście i że jestem skarbem sama

środa, 27 sierpnia 2008

:(

mętlik w głowie,
nie chcę zapaść się w tym wszystkim, w obrazach, które pojawiają się po ciągłych lekturach,
bardzo chcę porozmawiać

poniedziałek, 25 sierpnia 2008

potrzeba rozmowy

potrzeba rozmowy jest we mnie bardzo silna dziś, coraz mocniej odczuwam, że chcę o tym DDA porozmawiać, tu i teraz...nikogo nie ma kto by wysłuchał
chyba dlatego tak ważna będzie dla mnie grupa terapeutyczna, ale jeszcze miesiąc...
miesiąc samotnej pracy, zdobywania wiedzy, układania tego czego się dowiem, a potem może i to wszystko się zburzy, ale to dobrze, nie będę stać w miejscu
dostałam szansę, nakierowanie zaczęło się już jakiś czas temu... złóżcie siebie i swoje życie w całości Bogu i Maryji, oni was poprowadzą, im żdy sówj dzień, wszystkie swoje problemy - zobaczycie, będziecie szczęśliwi
o dziwo pkt 3 12 kroków DDA brzmi tak samo: "Postanowiliśmy powierzyć naszą wolę i nasze życie opiece Boga, jakkolwiek pojmujemy Boga". To oznacza tylko jedno - zrobić tak. To wymaga wiele wysiłku i modlitwy:)

niedziela, 24 sierpnia 2008

PODSUMOWANIE 1

czas na małe podsumowanie, bo innaczej pogubię się w tym co piszę, a po coś zaczęłam prowadzić bloga, żeby w czymś mi pomógł; no to do roboty:

1) wielka duma, któa w niczym nie pomaga, a tylko przeszkadza, więc coś z nią trzeba zrobić, trzeba się jej pozbyć, jak naprzykrzającego się gościa

2) poszukiwania siebie zawsze i wszędzie, ale to tylko przez drobne elementy

3) samoakceptacja - brak, ale właściwie dlaczego, skoro Bóg akcetpuje mnie taką jaką jestem w całości, z tym całym złem, jakie popełniłam i zrobię? Jak można tak kochać? To temat na inny czas.

4) myśl ostatnia - chciałabym zatrzymać przy sobie ludzi, których spotykam w moim życiu, może czas na pożegnania, podziękowania i rozstania, ale calkowite? Czy stać mnie na to, pogodzić się z tym, że przeszłość nie wróci - obawa przed porzuceniem? Ale skąd? To też na inny czas.

neurotyczna duma

"neurotyczna duma (wg innej nomenklatury zwana krytykiem wewnętrznym) bazuje na równoległym istnieniu dwóch ‘ja’ – wyidealizowanego do jakiego należy dążyć za wszelką cenę i realnego który nie jest nigdy w stanie spełnić nierealnych wymagań ( dotyczących np. osiągnięć, inteligencji, zdolności, wyglądu zewnętrznego)Jest to system calkowicie destrukcyjny, mozna powiedzieć że pasozytniczy, do tego niezwykle inteligentnie i bezlitośnie zwalczający ogniska oporu jakim np jest szczęsliwy związek z drugą osobą.

we wszystkich rodzajach nerwic i wszelkich stopniach ich ostrości występuje pewna wspólna cecha charakterystyczna. Świadomość przezywanych emocji, ich siła i jakość odczuwania warunkowana jest przez system dumy. Autentyczne uczucia wobec własnej osoby są jakby przytłumione, ostudzone i osłabione a niekiedy wręcz zanikłe.Mówiąc krótko duma rządzi uczuciami.Neurotyk ma skłonność do zabijania w sobie uczuć na które mu ukierunkowanie jego dumy nie pozwala a podsycania tych które je podbudowują.- jeśli przedmiotem dumy jest samowystarczalność w sensie obywania się bez niczyjej pomocy, wtedy proszenie o pomoc (albo właśnie jak się zdaje przepraszanie czy przyznawanie się do winy – mój dopisek ) może być tak nieznośne jak ‘schylanie się aby przejść przez niską furtkę’ , ‘gdybym kogos polubił, mógłby on mieć na de mną pewna władzę’ , ‘gdybym się przywiązał do jakiejś rzeczy groziłoby mi, że stałbym się od niej zależny’- duma z absolutnej wytrzymałości może zabraniać odczuwania cierpień albo przeciwnie, powoduje ich podkreślenie i wyolbrzymienie (jestem tak silny że zniosę wszystko, co innego dawno by załamało)Duma odgrywa rolę cenzora , dopuszczającego lub zakazującego się uczuciom wynurzenia na powierzchnię świadomości – sytuacja wygląda tak jakby autentyczna osobowośc jednostki zamknęła się w dźwiękoszczelnym pomieszczeniu , dokąd po za głosem dumy nic nie dociera. Neurotyk odczuwa cierpienie , ale kto właściwie cierpi ? – w toku analizy okazuje się ze cierpi jego dumne ‘ja’."

MOJA WIELKA DUMA - CZAS NA ROZSTANIE;]

sobota, 23 sierpnia 2008

"jeśli nie wiesz kim jesteś, to czas to odkryć, próbować i się tym bawić, to jest w Tobie"
poszukiwania może stąd tytuł bloga? szukam siebie to prawda, chcę odnaleźć siebie, siedzi to gdzieś we mnie, ale gdzie i jak głęboko? tego nie wiem.

a może...

"Dopóki nie dogadasz sie z samym sobą, dopóty nie będziesz zadowolony z tego co posiadasz"

a może własnie widzę cel po co to piszę, wpadła mi myśl kiedy czytam to cale forum, żeby utrwalić te najwazniejsze slowa, myśli ludzi, żeby nie zostały zapomniane, żeby może komuś przyniosły to słowo, którego tak akurat potrzebuje. A jeśli nikt tego nie przeczyta, to po co to wszystko??? Czy na tym blogu też zostanie to pominięte? Ale czy w takim razie nie warto podejmować żadnego działania? Chyba wszystkiego warto spróbować a może się uda. Kto wie.

Wracając do cytatu, czy siebie akceptuję? W tym momencie nie. A czy kiedyś będę? - może.

takie dziwne

Heh,
nie wiem po co to piszę, dlaczego zaczęłam, nigdy nie chciałam, pisanie pamiętnika - to nie dla mnie;
a może właśnie będzie dla mnie, zobaczymy, lubię pisać, dużo więcej potrafię w ten sposób przedstawić, wyrazić niż przez słowo mówione.
Dużo się teraz we mnie dzieje, więc może to kolejna rzecz, która doprowadzi do sporej zmiany. No i przynajmniej nie będę tak męczyć przyjaciół, znajomych, ani sama sobie nerwy psuć, że nie mam z kim porozmawiać, że własnie tu i teraz nie ma przy mniej tej jakiejś osoby, która by mnie wysłuchała. Będę miała mojego internetowego poszukiwacz, czy to nie powinno być dołujące, że wylewa się siebie w jasny monitor przed sobą i zamieszczanie swoich myśli, swojego wnętrza w jakimś wirualnym portalu. Wirtualny przyjaciel, który zawsze wysłucha, który zawsze będzie (chyba że internet siądzie). Ale przynajmniej nauczę się szybko pisać na klawiaturze;p

"CO NAS NIE ZABIJE TO NAS WZMOCNI! TYLKO PO CO NAM BYC TAKIMI SILNYMI!?"

ten tekst właściwie skłonił mnie, żeby zacząć pisać
tylko nie wiem co przy nim tak na prawdę napisać, wiele osób powtarza ten tekst przy każdej próbie, której poddaje nas życie. Jasne, że zbieramy doświadczenie z przeróżnych zdarzeń, najdrobniejsza rzecz wnosi wiele w nasze życie, wzmacniamy się z kazdym dniem, stajemy się silniejsi, odporniejsi, bardziej wytrwali... ale po co... po co mamy się całe życie wzmacniać, po to że i tak na końcu spotka nas śmierć, a ona własnie nas zabije, więc całe życie zbieramy doświadczenie i siłę, by oprzeć się temu czemu i tak się nie oprzemy... dziwne, taka ironia życia.

Depresyjnie, pesymistycznie...? Wcale nie, bo jeśli nie przyjmiemy takiego myślenia, to zabije nas pierwszy mały zawód, mała przeszkoda. A tak jesteśmy wstanie przejść przez nie wszystkie, przeskoczyć, ominąć, by godnie, z podniesioną głową stanąć przed śmiercią, która wcale nas nie przerazi, bo czy jest straszniejsza niż to wszystko co spotkliśmy do tej pory, chyba nie.