znać swoją wartość..............
nie znam jej
niedziela, 31 sierpnia 2008
czwartek, 28 sierpnia 2008
z twardej tamy solidny most
dzięki przyjacielom poruszyłam moją twardą i mocną tamę,którą się obudowałam,a teraz przecieka,cieknie z niej cały dzień;]
ale nie zamierzam jej naprawiać, niech się zburzy do końca,a wtedy mogę zacząc budować most przez siebie, jednak te kłody z tamy które są warte uratowania zatrzymam i z nich zbuduję most
ale nie zamierzam jej naprawiać, niech się zburzy do końca,a wtedy mogę zacząc budować most przez siebie, jednak te kłody z tamy które są warte uratowania zatrzymam i z nich zbuduję most
złość
ile we mnie tego uczucia,rozrywa mnie na części; niedoceniana, jak coś robię to robię to źle, ale przeważnie nie jest to zauważane, wypominanie jaka jestem beznadziejna,jak nie pomagam,nie mozna na mnie polegać, nic nie robię, no ogólnie jestem do dupy...czy taka jestem na prawdę? hmmm, no nie wiem; ich nigdy nie zadowole, nigdy nie będę dość dobra, teraz nawazniejsze żebym przestała myśleć, tak jak wmawiali mi przez całe zycie, czy jestem coś warta?docenić się?
dobrze ze wyjezdzam jutro, to trochę odsapnę od 'domu'
dobrze ze wyjezdzam jutro, to trochę odsapnę od 'domu'
przyjaciel
skarb... ale ja ten skarb mam, tylko żebym jak najszybciej uwierzyła, ze jest rzeczywiście i że jestem skarbem sama
środa, 27 sierpnia 2008
:(
mętlik w głowie,
nie chcę zapaść się w tym wszystkim, w obrazach, które pojawiają się po ciągłych lekturach,
bardzo chcę porozmawiać
nie chcę zapaść się w tym wszystkim, w obrazach, które pojawiają się po ciągłych lekturach,
bardzo chcę porozmawiać
poniedziałek, 25 sierpnia 2008
potrzeba rozmowy
potrzeba rozmowy jest we mnie bardzo silna dziś, coraz mocniej odczuwam, że chcę o tym DDA porozmawiać, tu i teraz...nikogo nie ma kto by wysłuchał
chyba dlatego tak ważna będzie dla mnie grupa terapeutyczna, ale jeszcze miesiąc...
miesiąc samotnej pracy, zdobywania wiedzy, układania tego czego się dowiem, a potem może i to wszystko się zburzy, ale to dobrze, nie będę stać w miejscu
dostałam szansę, nakierowanie zaczęło się już jakiś czas temu... złóżcie siebie i swoje życie w całości Bogu i Maryji, oni was poprowadzą, im żdy sówj dzień, wszystkie swoje problemy - zobaczycie, będziecie szczęśliwi
o dziwo pkt 3 12 kroków DDA brzmi tak samo: "Postanowiliśmy powierzyć naszą wolę i nasze życie opiece Boga, jakkolwiek pojmujemy Boga". To oznacza tylko jedno - zrobić tak. To wymaga wiele wysiłku i modlitwy:)
chyba dlatego tak ważna będzie dla mnie grupa terapeutyczna, ale jeszcze miesiąc...
miesiąc samotnej pracy, zdobywania wiedzy, układania tego czego się dowiem, a potem może i to wszystko się zburzy, ale to dobrze, nie będę stać w miejscu
dostałam szansę, nakierowanie zaczęło się już jakiś czas temu... złóżcie siebie i swoje życie w całości Bogu i Maryji, oni was poprowadzą, im żdy sówj dzień, wszystkie swoje problemy - zobaczycie, będziecie szczęśliwi
o dziwo pkt 3 12 kroków DDA brzmi tak samo: "Postanowiliśmy powierzyć naszą wolę i nasze życie opiece Boga, jakkolwiek pojmujemy Boga". To oznacza tylko jedno - zrobić tak. To wymaga wiele wysiłku i modlitwy:)
niedziela, 24 sierpnia 2008
PODSUMOWANIE 1
czas na małe podsumowanie, bo innaczej pogubię się w tym co piszę, a po coś zaczęłam prowadzić bloga, żeby w czymś mi pomógł; no to do roboty:
1) wielka duma, któa w niczym nie pomaga, a tylko przeszkadza, więc coś z nią trzeba zrobić, trzeba się jej pozbyć, jak naprzykrzającego się gościa
2) poszukiwania siebie zawsze i wszędzie, ale to tylko przez drobne elementy
3) samoakceptacja - brak, ale właściwie dlaczego, skoro Bóg akcetpuje mnie taką jaką jestem w całości, z tym całym złem, jakie popełniłam i zrobię? Jak można tak kochać? To temat na inny czas.
4) myśl ostatnia - chciałabym zatrzymać przy sobie ludzi, których spotykam w moim życiu, może czas na pożegnania, podziękowania i rozstania, ale calkowite? Czy stać mnie na to, pogodzić się z tym, że przeszłość nie wróci - obawa przed porzuceniem? Ale skąd? To też na inny czas.
1) wielka duma, któa w niczym nie pomaga, a tylko przeszkadza, więc coś z nią trzeba zrobić, trzeba się jej pozbyć, jak naprzykrzającego się gościa
2) poszukiwania siebie zawsze i wszędzie, ale to tylko przez drobne elementy
3) samoakceptacja - brak, ale właściwie dlaczego, skoro Bóg akcetpuje mnie taką jaką jestem w całości, z tym całym złem, jakie popełniłam i zrobię? Jak można tak kochać? To temat na inny czas.
4) myśl ostatnia - chciałabym zatrzymać przy sobie ludzi, których spotykam w moim życiu, może czas na pożegnania, podziękowania i rozstania, ale calkowite? Czy stać mnie na to, pogodzić się z tym, że przeszłość nie wróci - obawa przed porzuceniem? Ale skąd? To też na inny czas.
neurotyczna duma
"neurotyczna duma (wg innej nomenklatury zwana krytykiem wewnętrznym) bazuje na równoległym istnieniu dwóch ‘ja’ – wyidealizowanego do jakiego należy dążyć za wszelką cenę i realnego który nie jest nigdy w stanie spełnić nierealnych wymagań ( dotyczących np. osiągnięć, inteligencji, zdolności, wyglądu zewnętrznego)Jest to system calkowicie destrukcyjny, mozna powiedzieć że pasozytniczy, do tego niezwykle inteligentnie i bezlitośnie zwalczający ogniska oporu jakim np jest szczęsliwy związek z drugą osobą.
we wszystkich rodzajach nerwic i wszelkich stopniach ich ostrości występuje pewna wspólna cecha charakterystyczna. Świadomość przezywanych emocji, ich siła i jakość odczuwania warunkowana jest przez system dumy. Autentyczne uczucia wobec własnej osoby są jakby przytłumione, ostudzone i osłabione a niekiedy wręcz zanikłe.Mówiąc krótko duma rządzi uczuciami.Neurotyk ma skłonność do zabijania w sobie uczuć na które mu ukierunkowanie jego dumy nie pozwala a podsycania tych które je podbudowują.- jeśli przedmiotem dumy jest samowystarczalność w sensie obywania się bez niczyjej pomocy, wtedy proszenie o pomoc (albo właśnie jak się zdaje przepraszanie czy przyznawanie się do winy – mój dopisek ) może być tak nieznośne jak ‘schylanie się aby przejść przez niską furtkę’ , ‘gdybym kogos polubił, mógłby on mieć na de mną pewna władzę’ , ‘gdybym się przywiązał do jakiejś rzeczy groziłoby mi, że stałbym się od niej zależny’- duma z absolutnej wytrzymałości może zabraniać odczuwania cierpień albo przeciwnie, powoduje ich podkreślenie i wyolbrzymienie (jestem tak silny że zniosę wszystko, co innego dawno by załamało)Duma odgrywa rolę cenzora , dopuszczającego lub zakazującego się uczuciom wynurzenia na powierzchnię świadomości – sytuacja wygląda tak jakby autentyczna osobowośc jednostki zamknęła się w dźwiękoszczelnym pomieszczeniu , dokąd po za głosem dumy nic nie dociera. Neurotyk odczuwa cierpienie , ale kto właściwie cierpi ? – w toku analizy okazuje się ze cierpi jego dumne ‘ja’."
MOJA WIELKA DUMA - CZAS NA ROZSTANIE;]
we wszystkich rodzajach nerwic i wszelkich stopniach ich ostrości występuje pewna wspólna cecha charakterystyczna. Świadomość przezywanych emocji, ich siła i jakość odczuwania warunkowana jest przez system dumy. Autentyczne uczucia wobec własnej osoby są jakby przytłumione, ostudzone i osłabione a niekiedy wręcz zanikłe.Mówiąc krótko duma rządzi uczuciami.Neurotyk ma skłonność do zabijania w sobie uczuć na które mu ukierunkowanie jego dumy nie pozwala a podsycania tych które je podbudowują.- jeśli przedmiotem dumy jest samowystarczalność w sensie obywania się bez niczyjej pomocy, wtedy proszenie o pomoc (albo właśnie jak się zdaje przepraszanie czy przyznawanie się do winy – mój dopisek ) może być tak nieznośne jak ‘schylanie się aby przejść przez niską furtkę’ , ‘gdybym kogos polubił, mógłby on mieć na de mną pewna władzę’ , ‘gdybym się przywiązał do jakiejś rzeczy groziłoby mi, że stałbym się od niej zależny’- duma z absolutnej wytrzymałości może zabraniać odczuwania cierpień albo przeciwnie, powoduje ich podkreślenie i wyolbrzymienie (jestem tak silny że zniosę wszystko, co innego dawno by załamało)Duma odgrywa rolę cenzora , dopuszczającego lub zakazującego się uczuciom wynurzenia na powierzchnię świadomości – sytuacja wygląda tak jakby autentyczna osobowośc jednostki zamknęła się w dźwiękoszczelnym pomieszczeniu , dokąd po za głosem dumy nic nie dociera. Neurotyk odczuwa cierpienie , ale kto właściwie cierpi ? – w toku analizy okazuje się ze cierpi jego dumne ‘ja’."
MOJA WIELKA DUMA - CZAS NA ROZSTANIE;]
sobota, 23 sierpnia 2008
a może...
"Dopóki nie dogadasz sie z samym sobą, dopóty nie będziesz zadowolony z tego co posiadasz"
a może własnie widzę cel po co to piszę, wpadła mi myśl kiedy czytam to cale forum, żeby utrwalić te najwazniejsze slowa, myśli ludzi, żeby nie zostały zapomniane, żeby może komuś przyniosły to słowo, którego tak akurat potrzebuje. A jeśli nikt tego nie przeczyta, to po co to wszystko??? Czy na tym blogu też zostanie to pominięte? Ale czy w takim razie nie warto podejmować żadnego działania? Chyba wszystkiego warto spróbować a może się uda. Kto wie.
Wracając do cytatu, czy siebie akceptuję? W tym momencie nie. A czy kiedyś będę? - może.
a może własnie widzę cel po co to piszę, wpadła mi myśl kiedy czytam to cale forum, żeby utrwalić te najwazniejsze slowa, myśli ludzi, żeby nie zostały zapomniane, żeby może komuś przyniosły to słowo, którego tak akurat potrzebuje. A jeśli nikt tego nie przeczyta, to po co to wszystko??? Czy na tym blogu też zostanie to pominięte? Ale czy w takim razie nie warto podejmować żadnego działania? Chyba wszystkiego warto spróbować a może się uda. Kto wie.
Wracając do cytatu, czy siebie akceptuję? W tym momencie nie. A czy kiedyś będę? - może.
takie dziwne
Heh,
nie wiem po co to piszę, dlaczego zaczęłam, nigdy nie chciałam, pisanie pamiętnika - to nie dla mnie;
a może właśnie będzie dla mnie, zobaczymy, lubię pisać, dużo więcej potrafię w ten sposób przedstawić, wyrazić niż przez słowo mówione.
Dużo się teraz we mnie dzieje, więc może to kolejna rzecz, która doprowadzi do sporej zmiany. No i przynajmniej nie będę tak męczyć przyjaciół, znajomych, ani sama sobie nerwy psuć, że nie mam z kim porozmawiać, że własnie tu i teraz nie ma przy mniej tej jakiejś osoby, która by mnie wysłuchała. Będę miała mojego internetowego poszukiwacz, czy to nie powinno być dołujące, że wylewa się siebie w jasny monitor przed sobą i zamieszczanie swoich myśli, swojego wnętrza w jakimś wirualnym portalu. Wirtualny przyjaciel, który zawsze wysłucha, który zawsze będzie (chyba że internet siądzie). Ale przynajmniej nauczę się szybko pisać na klawiaturze;p
"CO NAS NIE ZABIJE TO NAS WZMOCNI! TYLKO PO CO NAM BYC TAKIMI SILNYMI!?"
ten tekst właściwie skłonił mnie, żeby zacząć pisać
tylko nie wiem co przy nim tak na prawdę napisać, wiele osób powtarza ten tekst przy każdej próbie, której poddaje nas życie. Jasne, że zbieramy doświadczenie z przeróżnych zdarzeń, najdrobniejsza rzecz wnosi wiele w nasze życie, wzmacniamy się z kazdym dniem, stajemy się silniejsi, odporniejsi, bardziej wytrwali... ale po co... po co mamy się całe życie wzmacniać, po to że i tak na końcu spotka nas śmierć, a ona własnie nas zabije, więc całe życie zbieramy doświadczenie i siłę, by oprzeć się temu czemu i tak się nie oprzemy... dziwne, taka ironia życia.
Depresyjnie, pesymistycznie...? Wcale nie, bo jeśli nie przyjmiemy takiego myślenia, to zabije nas pierwszy mały zawód, mała przeszkoda. A tak jesteśmy wstanie przejść przez nie wszystkie, przeskoczyć, ominąć, by godnie, z podniesioną głową stanąć przed śmiercią, która wcale nas nie przerazi, bo czy jest straszniejsza niż to wszystko co spotkliśmy do tej pory, chyba nie.
nie wiem po co to piszę, dlaczego zaczęłam, nigdy nie chciałam, pisanie pamiętnika - to nie dla mnie;
a może właśnie będzie dla mnie, zobaczymy, lubię pisać, dużo więcej potrafię w ten sposób przedstawić, wyrazić niż przez słowo mówione.
Dużo się teraz we mnie dzieje, więc może to kolejna rzecz, która doprowadzi do sporej zmiany. No i przynajmniej nie będę tak męczyć przyjaciół, znajomych, ani sama sobie nerwy psuć, że nie mam z kim porozmawiać, że własnie tu i teraz nie ma przy mniej tej jakiejś osoby, która by mnie wysłuchała. Będę miała mojego internetowego poszukiwacz, czy to nie powinno być dołujące, że wylewa się siebie w jasny monitor przed sobą i zamieszczanie swoich myśli, swojego wnętrza w jakimś wirualnym portalu. Wirtualny przyjaciel, który zawsze wysłucha, który zawsze będzie (chyba że internet siądzie). Ale przynajmniej nauczę się szybko pisać na klawiaturze;p
"CO NAS NIE ZABIJE TO NAS WZMOCNI! TYLKO PO CO NAM BYC TAKIMI SILNYMI!?"
ten tekst właściwie skłonił mnie, żeby zacząć pisać
tylko nie wiem co przy nim tak na prawdę napisać, wiele osób powtarza ten tekst przy każdej próbie, której poddaje nas życie. Jasne, że zbieramy doświadczenie z przeróżnych zdarzeń, najdrobniejsza rzecz wnosi wiele w nasze życie, wzmacniamy się z kazdym dniem, stajemy się silniejsi, odporniejsi, bardziej wytrwali... ale po co... po co mamy się całe życie wzmacniać, po to że i tak na końcu spotka nas śmierć, a ona własnie nas zabije, więc całe życie zbieramy doświadczenie i siłę, by oprzeć się temu czemu i tak się nie oprzemy... dziwne, taka ironia życia.
Depresyjnie, pesymistycznie...? Wcale nie, bo jeśli nie przyjmiemy takiego myślenia, to zabije nas pierwszy mały zawód, mała przeszkoda. A tak jesteśmy wstanie przejść przez nie wszystkie, przeskoczyć, ominąć, by godnie, z podniesioną głową stanąć przed śmiercią, która wcale nas nie przerazi, bo czy jest straszniejsza niż to wszystko co spotkliśmy do tej pory, chyba nie.
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)